Witajcie po świętach!
Dziś tylko szybciutko pochwalę się, jaki prezent sprawił mi w tym roku pod choinkę mój mąż - Gwiazdor :)
Tak się złożyło, że w dzień kiedy przyjechaliśmy do Polski, akurat w Lidlu "rzucili" słynną już maszynę do szycia Silver Crest, o której dużo już wcześniej dobrego przeczytałam.
Coś tam wcześniej wspominałam o niej mężowi :) Zatrzymaliśmy się przy pierwszym napotkanym Lidlu w Polsce, jednak maszyny były już wyprzedane. Miła pani poradziła wrócić w poniedziałek z rana, bo maszyny jeszcze dojadą. Tak oto w poniedziałek na otwarciu maszyna była już w koszu. Jestem więc szczęśliwą posiadaczką :D
Póki co nie miałam okazji jej wypróbować. Trochę się też obawiam, bo nie jestem z maszyną aż tak wprawiona, a ta jest na o wiele wyższym poziomie, niż moja poprzednia mini maszyna.
Póki co patrzę na nią, podziwiam piękny kolor oraz eleganckie i solidne wykonanie. Testować będę dopiero po powrocie do UK. Mam też pomysł na pierwsze moje uszyjątko na niej wykonane.
Póki co dziergam koszyk ze zpaghetti i robię notatnik na różne moje myśli, plany, pomysły, bo pamięć dobra, ale krótka :) ale to już wkrótce….
A sylwestrowa noc i kolejny rok tuż tuż...